Smutna historia najdroższego psa na świecie

Ta rasa pasterska została zmitologizowana przez oceny Arystotelesa i Marco Polo, dlatego była mięsem armatnim do spekulacji; nie będąc masowo sprzedawanym psem, ceny w końcu spadły i wielu zostało porzuconych
Smutna historia najdroższego psa na świecie
Eugenio Fernández Suárez

Napisane i zweryfikowane przez weterynarza Eugenio Fernández Suárez.

Ostatnia aktualizacja: 27 grudnia, 2022

Kilka lat temu pewien gatunek zasłużył sobie na tytuł najdroższego psa na świecie: mówimy o mastifie tybetańskim, włochatym olbrzymie, który od wieków pilnuje bydła na himalajskich szczytach.

Od skromnego pochodzenia do najdroższego psa na świecie

Prawda jest taka, że rzekomo najdroższy pies na świecie ma skromne początki. Od tysiącleci strzeże klasztorów i towarzyszy pasterzom w regionie Tybetu. Wspomina już o tym Arystoteles. Marco Polo był zafascynowany i zachwycony urodą tzw. doży tybetańskiej, której wielkość i powaga są wręcz mityczne.

Prawdopodobnie to aura legendy sprawiła, że mastif stał się najdroższym psem na świecie. Do dziś jest psem, który rozwinął się w tysiącach części globu w różnych krzyżówkach, od mastifa pirenejskiego po mastifa neapolitańskiego.

Jego charyzmatyczny szczek i wygląd przypominający lwa sprawiły, że wielu zapłaciło duże sumy, aby wprowadzić te górskie zwierzęta do rezydencji i pałaców, podczas gdy zaczęły one przyciągać uwagę wyższych klas europejskich.

Mastif tybetański: droższa cena

Dzięki temu pies zdobył tytuł najdroższego psa na świecie. Chiński potentat przemysłu węglowego zapłacił aż 1,6 mln euro za mastifa tybetańskiego o imieniu Hong Dong.

Pies, który nie jest stworzony do luksusu

Tworzenie rasy jest skomplikowane. Należy szukać cech i wybierać rodowody, szukając tych samych cech. W wielu przypadkach jest to czysto estetyczne. Natomiast w innych przypadkach nie jest to po prostu rekreacyjne: mówimy o psach pracujących, takich jak Mastif tybetański.

Przede wszystkim nie wybrano go ze względu na ładny wygląd. Tak zwany mastif tybetański od tysiącleci był wykorzystywany do pilnowania zwierząt gospodarskich na kilometrach oblodzonych szczytów. Była to najlepsza selekcja, jaka mogła mieć miejsce w przypadku wytrzymałego, aktywnego psa z instynktem stróżowania wpisanym w jego DNA.

Jest więc psem przystosowanym do zimnych klimatów, otwartych przestrzeni oraz do pracy ze zwierzętami. Zwłaszcza do ochrony przed drapieżnikami, takimi jak pantera śnieżna, ale także przed ludźmi. Być może sugeruje to, że chociaż może być wspaniałym zwierzęciem domowym, nie jest idealny dla każdego. Osoby, które po raz pierwszy mają psa w domu, lub takie, które nie są w stanie zapewnić zwierzęciu odpowiednich warunków bytowych.

Porzucenie najdroższego psa na świecie

Niestety, te cechy nie sprawiają, że ten pies jest odpowiedni dla każdego. Fakt ten, w połączeniu z nadmierną mitologizacją rasy, wspomaganą przez retuszowane zdjęcia, które mają przedstawiać tego pięknego mastifa jako istotę niemal magiczną, spowodował gwałtowny spadek cen około 5 lat temu, a setki hodowców, którzy widzieli w nim dochodowy biznes, porzuciło swoje zwierzęta.

Mastiff tybetański, okaz najdroższego psa na świecie

Kiedyś najdroższy pies na świecie, kilka lat temu zaczął krążyć po ulicach Chin. W wielu przypadkach trafiali do psich rzeźni w tym kraju, ponieważ nadal spożywają mięso tych zwierząt. Chociaż uprzedzenia kulturowe są jasne, a Chińczycy mają prawo spożywać mięso psów, tak jak Zachód spożywa króliki lub krowy, potępiono złe traktowanie i warunki panujące w tych rzeźniach.

Uczy nas to zapewne o zagrożeniach płynących z intensywnej hodowli zwierząt i konsumpcjonizmu. Wspomniany konsumpcjonizm doprowadził do traktowania mastifa tybetańskiego jako zwykłego przedmiotu dekoracyjnego. Spekulacje na temat rasy psów, które od tysiącleci towarzyszą człowiekowi w jednym z najsurowszych ekosystemów świata, poprzez działalność transhumancji są niewątpliwie tragiczne i bolesne.

Mastif tybetański staje się więc kolejnym przykładem na to, jak skomplikowane i trudne jest posiadanie zwierzęcia domowego. Ponadto jest to coś, co należy bardzo dokładnie przemyśleć, nie popadając w tak modny konsumpcjonizm. Mówimy o żywych istotach, które są najlepszymi przyjaciółmi człowieka od czasów prehistorycznych i które także mają uczucia.

Tymczasem setki mastifów tybetańskich nadal przemierzają Tybet, chroniąc zwierzęta gospodarskie i ludzi, nieświadome problemów, jakie ludzie i pieniądze przysporzyły ich pobratymcom.


Ten tekst jest oferowany wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje konsultacji z profesjonalistą. W przypadku wątpliwości skonsultuj się ze swoim specjalistą.